Opublikowano . Ostrów Mazowiecka | |


Rajd Brzegiem Bałtyku - relacja

Pomysł rowerowego rajdu zrodził się ze wspólnej pasji, mojej i Janusza Czarneckiego, a są nią podróże na dwóch kółkach. Mając już za sobą kilka pomniejszych wycieczek, postanowiliśmy zrobić "coś" większego.[BREAK PAGE]

Stanęliśmy pewnego dnia w pracy przed dużą mapą Polski, zaproponowałem szlak Brzegiem Bałtyku, Janusz podchwycił pomysł. Początkowo miał to być zwykły wyjazd na żywioł, dzięki Januszowi działającemu w stowarzyszeniu "Zacznij od nowa”, do którego i mnie "zaciągnął", rajd przybrał obecną formę.

Czyli w skrócie: robimy medialny zamęt, szukamy sponsorów i zbieramy pieniądze na wycieczki dla dzieci z biednych rodzin. Pojawiły się pierwsze artykuły w lokalnej prasie i portalach internetowych, zainteresowali się pierwsi sponsorzy, dołączyła do nas dwójka śmiałków, dwie siostry: Ela i Bożena Bednarczyk, jak się później okaże, doskonale i wzorowo radzące sobie z trudami Rajdu.


Powoli wszystko zaczęło nabierać realnych kształtów, pozostało już tylko czekać na upragniony dzień wyjazdu. Trasa Rajdu Brzegiem Bałtyku liczyła początkowo dwanaście dni, przez niewielkie trudności z uzyskaniem urlopu w tym samym czasie przez wszystkich uczestników, musieliśmy ją jednak nieco zmienić, skracając do ośmiu etapów.

Wyjechaliśmy dzień wcześniej, zrezygnowaliśmy z dnia wolnego i z trzech ostatnich dni, kończąc rajd w Gronowie, a nie jak było to planowane, w Ostrowi Mazowieckiej. Na trasie Rajdu: "Świnoujście - Gronowo", w miarę możliwości, staraliśmy się trzymać szlaków rowerowych: "R-10" i czerwonego "Szlaku Nadmorskiego". Czasem wskutek słabego oznaczenia wycieczka zyskiwała ładnych kilka kilometrów, a my byliśmy bogatsi o kilka nowych wrażeń i emocji.

Plan dnia wyglądał mniej więcej podobnie, a jednak każdy dzień był szalenie inny: 6:30 pobudka, śniadanie, przegląd rowerów; 8:00 - 17:00 Rajd Brzegiem Bałtyku; 17:00 szukanie noclegu i sklepu spożywczego, wieczorne zwiedzanie okolicy, wypoczynek i sen.[BREAK PAGE]
Dzień zerowy: Ostrów Mazowiecka - Świnoujście, 11.05.2012 r.
Wyjeżdżamy samochodem o godzinie 22:00. Niektórzy mają za sobą ciężki dzień w pracy, a przed nami noc, praktycznie bez snu i kolejny, cały dzień jazdy rowerem.
Po drodze nie obywa się bez przygód, kosztowne spotkanie z policją w Różanie, kilkukrotne zmaganie się ze złym mocowaniem rowerów na przyczepce, roboty drogowe i mało zabawne figle nawigacji GPS...[BREAK PAGE]
Dzień pierwszy: Świnoujście - Mrzeżyno, 12.05.2012 r.
Do Świnoujścia docieramy około godziny 8:30, później niż planowaliśmy. Wita nas przejmujące zimno i porywisty wiatr, na szczęście nie pada. Przeprawiamy się promem przez Świnę na polską część wyspy Uznam. Po zejściu z promu, co zdarzy się jeszcze kilkakrotnie, zaczepia nas człowiek, biorąc nas za Niemców.

Nieporozumienie wynika przez barwy flagi gminy Wąsewo, przytroczonej do sakwy rowerowej. Mijając po drodze Fort Anioła i Fort Zachodni (pruskie twierdze z XIX w.), docieramy do mieszczącego się na końcu Falochronu Zachodniego, jednego z symboli Świnoujścia, wiatraka: Stawa Młyny. Stąd zaczynamy nasz Rajd Brzegiem Bałtyku. Cofamy się do promu i jedziemy lasem w kierunku Międzyzdrojów.

W lesie odnajdujemy wieżę Baterii Goeben (lata 30 XX w.), z której rozciąga się piękny widok okolicę. W Międzyzdrojach zajeżdżamy na plażę i słynną Promenadę Gwiazd. Po drodze pojawiają się pierwsze problemy z łańcuchem w rowerze jednej z uczestniczek rajdu, za pomocą drutu wyciętego z siatki, udaje się naprawić problem na kilka dni. Następnie przez Dziwnów i Rewal, mijając po drodze zalew Kamieński i jeziora: Koprowo i Liwia - Łuża, docieramy do jednostki wojskowej w okolicach Mrzeżyna.

Przedzierając się półlegalnie ładnych kilka kilometrów po "kocich łbach" przez teren wojskowy, znajdujemy się przed... zamkniętą bramą. Na szczęście stojący na warcie żołnierz okazał nam dużo życzliwości i wskazał skrót do miasteczka.

Zaczęło padać, jednak dosyć szybko znajdujemy nocleg, dla nas i dla naszych utrudzonych rowerów. Wieczorny widok na morze i smażona ryba wynagradza nam trudy i zmęczenie pierwszego dnia. Nasze pojazdy muszą zadowolić się dobrym słowem i odrobiną smarowania. [BREAK PAGE]
Dzień drugi: Mrzeżyno - Dąbki, 13.05.2012 r.
Wyjeżdżamy z Mrzeżyna i kierujemy się w stronę Kołobrzegu, mijamy dawne lotnisko Luftwaffe z pozostałością budynków koszarowych oraz jezioro Resko Przymorskie.

W Kołobrzegu robimy obowiązkowe zdjęcia przy latarni morskiej i jedziemy dalej. Przejeżdżamy przez Ustronie Morskie, a w Gąskach zwiedzamy kolejną latarnię. W miejscowości Chłopy robimy kolejne zdjęcia, przebiega tam 16 południk geograficzny, oznaczony pamiątkowym głazem. Docieramy do Mielna, piękną ścieżką rowerową jedziemy między Bałtykiem, a jeziorem Jamno.

W Łazach, jeżeli chcemy dostać się do Dąbek, mamy do wyboru dwie możliwości: objeżdżamy jezioro Bukowo, lub próbujemy przejechać (czytaj: przepchać) plażą około 5 km, między morzem, a jeziorem do miejscowości Unieście. Decydujemy się na wariant drugi, krótszy, ale wymagający o wiele więcej wysiłku. Ściągamy buty, wieszamy je na rowerze i maszerujemy plażą, wrażenia niesamowite.

Jeżeli poruszamy się dostatecznie blisko linii brzegowej, plaża jest na tyle twarda, że pchanie rowerów nie sprawia tak wiele trudności. Bez trudu odnajdujemy zejście do Unieścia, wystarczy "tylko" przenieść rowery wraz z całym bagażem przez długi pomost i strome schody do miasteczka.

Dalej drogą przez las docieramy do wsi Dąbki. Bez trudu znajdujemy nocleg. Pogoda pomimo złych prognoz ponownie dopisała. Jest Radość![BREAK PAGE]
Dzień trzeci: Dąbki - Rowy, 14.05.2012 r.
Choć niebo czasem groźnie się chmurzy, pogoda sprzyja nam dalej. Jedziemy przez małe miasteczka i wsie, czasem asfaltem, ścieżkami rowerowymi, a częściej leśnymi drogami. Mijamy jezioro Kopań i Wicko, dojeżdżamy do Ustki.

Na szczęście jest przed sezonem, ulice są puste, a większość restauracji i barów jest jeszcze zamknięta. Podobnie wygląda teraz większość nadmorskich miasteczek. Aż strach pomyśleć, co tu się dzieje latem, wszędzie nieprzebrane tłumy turystów, zadeptane plaże, głośno i gwarno.

Wybraliśmy najlepszy termin na rowerowy rajd. Docieramy do miejscowości Rowy. Pojawia się spontaniczny pomysł: Nocujemy na plaży, oglądamy zachód i wschód słońca! Może to ostatnia szansa, dobra pogoda jest niepewna. Dzięki życzliwości pani z pensjonatu Ibiza (która strasząc przymrozkami próbowała wybić nam ten pomysł z głowy), udaje się nam przechować bagaże i rowery w bezpiecznym miejscu, sami udajemy się na plażę.

Jest bardzo zimno, wieje silny wiatr, ale nic to! Pusta plaża i widok statków wpływających do portu o zachodzie słońca sprawia, że szybko zapominamy o wszelkich niedogodnościach. Widoki są naprawdę bajeczne. Budzimy się o 4:35, niestety, zamiast wschodu słońca widzimy pochmurne niebo.

Na szczęście jest nieco cieplej i ucichł wiatr. Nie mogąc już zasnąć, część załogi rajdu do godziny 7:00 spaceruje po przepięknej okolicy. [BREAK PAGE]
Dzień czwarty: Rowy - Łeba, 15.05.2012 r.
Przed godziną 8:00 odbieramy rowery i sakwy z pensjonatu Ibiza, dziękując tabliczką czekolady. Stwierdzam ze złością, że z tylnego koła schodzi mi powietrze, na szczęście to nic poważnego. Dziura w dętce jest na tyle mała, że mogę kontynuować podróż, muszę jednak od czasu do czasu dopompować powietrza.

Dobrze, że zapasową dętkę wziąłem ze sobą. Wjeżdżamy do Słowińskiego Parku Narodowego, mijamy jezioro Gardno. Przed nami podobny dylemat jak dwa dni wcześniej. Tym razem omijamy plażę i piaszczyste wydmy kierując się do miejscowości Kluki, okrążając tym samym jezioro Łebsko.

W Klukach zatrzymujemy się przy pięknym skansenie Muzeum Wsi Słowińskiej. Dalsza droga prowadzi przez okoliczne bagna, dobrze, że przez ostatnie dni nie padał deszcz, inaczej nie byłoby możliwe by tamtędy przejechać.

Między wsią, a bagnami powraca problem z łańcuchem, tym razem pęka na dobre. Mamy szczęście w nieszczęściu, że całkiem niedaleko wsi, a nie w środku bagien. Wracamy do Klukowa, z pomocą spieszy nam sołtys, jak okazało się później, naprawia rower tak skutecznie, że bezawaryjnie dojeżdżamy do samego Gronowa. Podobnie jak w Rowach odwdzięczamy się czekoladą z orzechami.

Ponownie kierujemy się na bagna, droga jest niezwykle ciężka, choć mająca wiele uroku. Koła zapadające się niemal do połowy w błoto, spróchniałe pozostałości pomostów i chmary niesamowicie drapieżnych komarów. Szlak bardzo powoli i mozolnie przechodził w przejezdną drogę, po czasie znajdujemy się na asfalcie prowadzącym do Łeby.

W mieście rozdzielamy się, jadę w poszukiwaniu serwisu rowerowego, a reszta grupy szuka noclegu. Serwis znajduję niemal natychmiast, w ciągu 15 minut wymieniono mi dętkę, koszt to tylko 8 złotych. Dołączam do załogi rajdu. Za nami już półmetek, cztery niesamowite dni pełne przygód. Co wydarzy się jutro? [BREAK PAGE]
Dzień piąty: Łeba - Rozewie, 16.05.2012 r.
Wyjeżdżamy z Łeby, oddalając się nieco od morza, po lewej stronie mijamy jezioro Sarbsko. Szlak praktycznie przez cały dzień wiedzie przez wspaniały las, pełen wzniesień i starych drzew.

W okolicach miejscowości Osetnik, pośrodku olbrzymiej wydmy, oddalonej kilometr od brzegu Bałtyku, odnajdujemy kolejną latarnię morską, Stilo. Docierając do ujścia rzeki Piaśnicy, właściwie po raz pierwszy widzimy dzisiaj pełne morze. Korzystam z okazji i biorę szybką kąpiel w lodowatej morskiej wodzie, jak ręką odjął odchodzi ból kolan i zmęczenie.

Docieramy do wsi Żarnowiec (prowadzono tu kiedyś budowę Elektrowni Jądrowej), z późnogotyckim kościołem otoczonym jednym z najstarszych cmentarzy na Pomorzu. Następnie mijamy wieś Krokowa z czternastowiecznym pałacem i Karwię, po chwili znajdując się w Jastrzębiej Górze.

W Rozewiu oglądamy latarnię o największy zasięgu nominalnym w Polsce i szukamy noclegu. Wieczorem robimy około pięciokilometrowy spacer plażą w jedną stronę, szukając Gwiazdy Północy, obelisku upamiętniającego najdalej wysunięty na północ punkt Polski.

Gwiazdę Północy odnajdujemy w parku, niemal w centrum Jastrzębiej Góry, oczywiście nie obeszło się bez zdjęć. Wracamy zmęczeni do łóżek, to był kolejny długi dzień. [BREAK PAGE]
Dzień szósty: Rozewie – Hel – Puck, 17.05.2012 r.

Dojeżdżamy do Władysławowa, zwiedzamy Aleję Gwiazd Sportu (zdjęcia przy gwiazdach kolarstwa) i Dom Rybaka. Wjeżdżamy na Mierzeję Helską, mijamy słynne Chałupy, Jastarnię i Juratę i znajdujemy się na Helu.

Po drodze zwiedzamy Skansen Fortyfikacji z 1939 r. i wieżę kierowania ogniem, baterię Schleswig Holstein. Na Helu zajeżdżamy do portu, zwiedzamy latarnię, zabytkowe domy rybackie i Muzeum Rybołówstwa Morskiego (niestety, tylko z zewnątrz).

Siadamy na ławeczkach przy ratuszu, robiąc małą przerwę na posiłek i chwilę wytchnienia. Obok kręci się ekipa TVP, "polują" na burmistrza Helu, dzisiaj sąd ogłosił wyrok w najgłośniejszej aferze korupcyjnej IV RP. Burmistrz dostał dwa lata w zawieszeniu.

Wracamy do Władysławowa i kierujemy się w stronę Pucka. Kończymy dzisiejszy etap rajdu. Ostatni odcinek niezwykle urokliwy, jedziemy brzegiem Zatoki Puckiej, jednak bardzo uciążliwy przez silny wiatr. Nie bez powodu w pobliskim Swarzewie wybudowano kilka Elektrowni Wiatrowych.[BREAK PAGE]
Dzień siódmy: Puck - Wyspa Sobieszewska, 18.05.2012 r.

Tuż przy domu, w którym nocowaliśmy odkrywam przypadkiem podziemną, starą lodownię, ukrytą w zadrzewionym klifie. Zimą rybacy wycinali tafle lodu z zatoki i wrzucali je przez specjalne otwory w stropie. Lód izolowano słomą i w ten sposób przechowywano przez cały rok.

Z Pucka do Gdyni jedziemy pagórkowatym lasem, łąkami, pięknymi polami obsianymi rzepakiem, a w końcowym etapie szosą, ze względu na wzmożony ruch, nie należało to do przyjemności.

Po drodze czeka nas mała niespodzianka, przeprawa przez strumyk, musimy zdjąć buty i przepchać rower przez wodę. W Rzucewie zwiedzamy pałac z XIX wieku. Dojeżdżamy do Trojmiasta, zwiedzamy: Gdynia - pomnik Ofiar Grudnia 1970, port, ORP Błyskawica, Dar Pomorza; Sopot - Monciak (m.in. Zakład Balneologiczny z pocz. XX w.), molo; Gdańsk - Stocznia Gdańska im. Lenina, Pomnik Poległych Stoczniowców i przepiękne stare miasto.

Z okna Nowego Domu Ławy o godzinie 15:00 wygląda do nas śliczna panna Hedwiga. Uciekamy od męczącego wielkomiejskiego zgiełku i kierujemy się na Wyspę Sobieszewską (w granicach Gdańska), tam znajdujemy nocleg. Krótki wieczorny spacer plażą okazuje się długim i nieco przymusowym marszem, po telefonie do "przyjaciela" szybko odnajdujemy drogę. [BREAK PAGE]
Dzień ósmy: Wyspa Sobieszewska - Gronowo, 19,05,2012 r.
Mamy do wyboru dwie trasy żeby dostać się do Gronowa, albo kierujemy się na Mierzeję Wiślaną i z Krynicy Morskiej przepływamy statkiem do Fromborka, lub omijamy Zalew Wiślany i jedziemy do Elbląga.

Upewniając się, co do rejsów Krynica - Frombork, wybieramy wariant pierwszy. Jako, że statek m/s Monika odpływa o godzinie 10:15, musimy wstać "nieco" wcześniej, pobudka o godzinie 4:45. Jedziemy drogą asfaltową przez las. Nagle zbliżamy się do przeprawy promowej przez przekop Wisły, Świbno - Mikoszewo.

Mamy szczęście, przeprawa jest czynna od 26 kwietnia. Zupełnie zapomnieliśmy to sprawdzić. W Sztutowie zwiedzamy niemiecki obóz koncentracyjny "KL Stutthow". Do Krynicy Morskiej docieramy niecałą godzinę przed rejsem statku do Fromborka. Zwiedzamy pospiesznie okolicę, w tym obowiązkowo latarnię.

Do portu we Fromborku dobijamy o godzinie 11:45, do Gronowa zostało niewiele kilometrów, mamy, więc mnóstwo czasu dla siebie. Zwiedzamy miasto, w tym piękną archikatedrę z grobowcem Mikołaja Kopernika (z wieży muzeum rozciąga się malowniczy widok na miasteczko, zalew i stronę Rosyjską), oraz szpital Św. Ducha z ogrodem - herbarium.

Jedziemy do Braniewa, zwiedzamy bazylikę Św. Katarzyny i wieżę bramną dawnego Zamku Biskupiego. Odpoczywamy chwilę w amfiteatrze i jedziemy dalej. Docieramy do Gronowa, robimy pamiątkowe zdjęcie przy przejściu granicznym i kończymy Rajd Brzegiem Bałtyku.

Wracamy do Braniewa i czekamy na transport do Ostrowi Mazowieckiej. Tym razem powrót odbywa się szybko i sprawnie. Do domów docieramy około północy. Szczęśliwi, choć nieco zmęczeni.[BREAK PAGE]

Sam Rajd Brzegiem Bałtyku to już historia, czas myśleć o nowych projektach, może Rowerowa Masa Krytyczna w Ostrowi Mazowieckiej, kto wie?... Pozostały jeszcze zobowiązania wobec dzieci.

Suma pieniędzy wpłacona przez sponsorów jest raczej skromna, nie pozwala na żadne wycieczkowe szaleństwa. Na szczęście stowarzyszenie "Zacznij od nowa" zgłosiło projekt "Każdemu słońce świeci tak samo" (wkład własny to opiekunowie i pieniądze uzbierane z Rajdu), do konkursu ogłoszonego przez Urząd Miasta w Ostrowi Mazowieckiej i ten konkurs wygrało.

Wiąże się to z określoną sumą pieniędzy. Dopiero teraz, możemy myśleć o czymś bardziej realnym. W sierpniu odbędzie się trzydniowy wyjazd integracyjny do Broku, połączony m.in. ze spływem kajakowym.

Na wycieczce uczestniczyć będzie 24 dzieci, w tym 8 dzieci niepełnosprawnych, 8 z Ostrowi Mazowieckiej i 8 z gminy Wąsewo. Mamy nadzieję, że uszczęśliwimy, choć jedno dziecko, wtedy pomysł z Rajdem zaliczymy do udanych, a może uśmiechniętych dzieci będzie więcej?...

Serdecznie dziękujemy sponsorom, dobrej pogodzie i wszystkim życzliwym ludziom napotkanym na drodze, była ich zdecydowana większość.

Autor: T.Pieńkos


Dodaj komentarz



Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników serwisu ostrowmaz24.pl.